Dzisiaj z domu, który na zimę wynajmujemy na południu Hiszpanii, wyjechali do Polski ostatni zaproszeni goście. Było im żal wyjeżdżać bo tu rozpoczęło się prawdziwe lato, bardzo dokładnie wymieszane z naszą późną wiosną. W dzień jest już bardzo ciepło ok. 25stC (to nasze lato), ale czasem wieje chłodny wiaterek (to z naszej wiosny), wieczory i noce są już ciepłe. Kwitną drzewa owocowe (tu zdjęcie sadu brzoskwiniowego pod Huelvą), strelicje, trawy ozdobne, lantany,zawilce, frezje, oczywiście nieśmiertelne bugenwille,rozmaryn i lawenda.
Muszę napisać choć parę słów o drzewach cytrusowych. W Andaluzji obsadza się ulice drzewkami pomarańczowymi. Owoce z nich są niejadalne, bardzo kwaśne, ale dojrzewając wyglądają na niewielkich drzewkach uroczo. Zaczynają kwitnąć z początkiem marca i wypełniają ulice niesamowitym wręcz zapachem, jest bardzo intensywny i bardzo przyjemny. Takie wrażenie robi na mnie tylko zapach lip w gorące letnie południe.
My też za tydzień wyruszamy w drogę powrotną do domu. Będzie ona nie taka prosta, bo najpierw 2 noce spędzimy w Toledo, a potem 9 nocy spędzimy na Teneryfie. Po powrocie do Madrytu wyruszymy w drogę powrotną przez Francję i Niemcy. Cieszę się, ale z drugiej strony żal mi wyjeżdżać. To bardzo piękny zakątek Europy. Staram się wykorzystać te ostatnie dni także pod względem kulinarnym. Dzisiaj upiekłam udziec z mlecznego jagnięcia. Myślę, że podobnie smakowałby upieczony udziec młodej owcy (o dobrą jagnięcinę, o mlecznej nie wspominam, u nas trudno-nie ma tradycji), ale wtedy trzeba by zwiększyć ilość wszystkich dodatków, bo udziec mlecznego jagnięcia waży do 2kg a młodej owcy więcej. Na szczęście proporcje nie są tu bardzo ścisłe.
Jeśli słowa o mlecznym jagnięciu czytasz moja przyjaciółko Beatko (wegetarianko) to wybacz mi, ale jestem niepoprawnie mięsożerna. Podziwiam Twoją determinację i co tu dużo gadać, zazdroszczę Ci, ale sama tak nie umiem.
Wolno pieczony udziec z mlecznego jagnięcia
udziec z jagnięcia,oczyszczony z błon i niepotrzebnego tłuszczu
1/2 szklanki oliwy z oliwek
2-3 ząbki czosnku
1 bardzo ostra papryczka np chilli birds eye (wg uznania)
pęczek świeżego tymianku
kilka gałązek świeżego rozmarynu
2 młode cukinie
1 bakłażan
1 por,tylko biała część
7-8 pomidorków śliwkowych
sól,pieprz ,liść laurowy,skórka cienko otarta z jednej cytryny
1.Siekamy skórkę cytryny, papryczkę, listki tymianku,rozmarynu (gałązek nie wyrzucamy), przeciskamy czosnek przez praskę i wszystko dodajemy do oliwy. Powinnyśmy otrzymać coś w rodzaju rzadkiego smarowidła. Tą miksturą smarujemy udziec, kładziemy na niego listek laurowy i zawijamy w folię spożywczą. Wkładamy go do lodówki na noc.
2. Następnego dnia na blaszkę, wyłożoną papierem do pieczenia, kładziemy pozostałe gałązki rozmarynu i tymianku a na nie udziec odwinięty z folii.
3. Mięso ma się piec wolno w niskiej temperaturze. Ja w najgrubszą jego część wbijam końcówkę termometru ( do połowy grubości mięsa, z dala od kości). Piekarnik ustawiam na temp 100 stC a czytnik termometru na 75 stC. To oznacza, że termometr zasygnalizuje kiedy temperatura wewnątrz udźca osiągnie 75 st, czyli stopień wypieczenia będzie medium. Jeśli nie macie termometru to piec trzeba "na oko". Tak czy inaczej trwa to ok. 3 godzin.
4. Po 1,5 godziny pieczenia na blachę z udźcem wykładam pokrojone w plastry cukinie i pora, ćwiartki pomidorków, kosteczki bakłażana, skrapiam kilkoma łyżkami wody i oliwy, i piekę dalej.
Mięso po upieczeniu jest miękkie i soczyste a warzywa lekko twardawe.