niedziela, 30 marca 2014

Kurczak pieczony z cytryną

Kurczak pieczony z cytryną
kurczak o wadze ok 2kg
1 łyżeczka ziół prowansalskich
1 łyżeczka słodkiej papryki
1/2 łyżeczka suszonego tymianku
1/2 łyżeczki oregano
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki soli
4-5 łyżek oliwy z oliwek
1 łyżeczka płynnego miodu (np akacjowego)
1 cytryna dokładnie umyta i wyparzona


1. Kurczaka myjemy i obdzieramy ze skóry, tak tak, już słyszę głosy, że skórka najlepsza. Jest nie tylko chrupiąca i pyszna ale zawiera mnóstwo cholesterolu i jest bardzo tłusta, a więc fe.
2. Wszystkie przyprawy mieszamy z oliwą i miodem, i nacieramy miksturą kurczaka. Cytrynę przecinamy na krzyż, wzdłuż dłuższej osi ( nie do końca)  i wkładamy ją do wnętrza kurczaka. 
3. Drób wkładamy do worka do pieczenia. Worek zamykamy i wycinamy w nim otworek (aby para mogła się wydostać).
4. Pieczemy kurczaka w piekarniku o temp 200st C przez 1 godz.


piątek, 28 marca 2014

Sałatka z wędzonym łososiem i jajkami przepiórczymi

Muszę się wytłumaczyć z jednej rzeczy, a mianowicie z "udoskonalania" oryginalnych przepisów. Mam to po mojej Mamie. Doprowadzała nas do łez ze śmiechu (mnie i moją siostrę) kiedy czytając jakiś przepis mówiła:
- To nie może być dobre, trzeba dodać ze dwa jajka (trochę więcej masła, śmietany, cukru itd)
- Jak mam coś robić to niech to będzie dobre, a dobre będzie wtedy gdy coś poprawimy
Poprawiane przepisy rzadko się sprawdzały mimo że, moja Mama świetnie gotuje. Nikt tak nie piecze makowca, łamańców z makiem, jabłecznika, nie gotuje pierogów jak Ona.
W stosownym czasie podam przepis na Jej ciasto pierogowe. Sprawdza się przy pierogach na słodko i wytrawnych, jest mięciutkie, białe, pyszne i na pewno pełne glutenu (no trudno).
Z dzieciństwa najlepiej pamiętam Jej ciasto: na kruchym spodzie zapieczone pod bezą kwaśne porzeczki i agrest. Pycha. Zjadałyśmy kiedy jeszcze parzyło.
Dzisiaj na zimno sałatka z wędzonym łososiem i jajkami przepiórczymi.

Sałatka z wędzonym łososiem i jajkami przepiórczymi

garść różnych sałat, ja użyłam sałaty kędzierzawej białej i czerwonej, baby szpinaku, rukoli, ale możesz wziąć takie jakie lubisz
dojrzałe awokado
pomidor
kawałek czerwonej papryki
łagodna cebula
2 plastry łososia* może być wędzony lub marynowany
4-5 jajeczek przepiórczych, ugotowanych na twardo



 1. Sałaty połóż na talerzu, na nich ułóż ósemki pomidora, cząstki awokado, paski papryki, posyp cienko pokrojoną cebulą.
2. Posól i skrop oliwą. 
3. Na wierzchu sałaty ułóż paski łososia i połówki jajeczek.


 * Jeśli przypadkiem jesteś w Gdyni i masz czas przed południem, to w Orłowie przy molo, na przeciwko "Domku Żeromskiego", od wtorku do piątku, u rybaków możesz kupić wędzoną troć bałtycką. Rybacy wędzą ją na ciepło, mocząc przed tym w roztworze solanki i czegoś jeszcze, co powoduje że smak jest GENIALNY.
Ta sałatka zyskuje zupełnie inny wymiar, jeśli użyjemy troci.

środa, 26 marca 2014

Chleb bezglutenowy

Parę słów o kuchni hiszpańskiej: wbrew temu co się o niej sądzi nie wydaje mi się ona tak bardzo zdrowa. Owszem, używa się tu dużo oliwy z oliwek zamiast innych tłuszczów, ale to wg mnie jedyna jej zaleta. Hiszpańska kuchnia nie uwzględnia prawie wcale surowych warzyw, jada się ich dużo ale jako duszone lub grilowane.
Śniadania jada się raczej na słodko (churros z filiżanką czekolady) albo tost pszenny polany oliwą ze świeżą miazgą pomidorowo-czosnkową (co przyznaję jest pyszne), potem lunch do 16 no i główny posiłek od 20. Na wybrzeżu dużo jada się ryb i owoców morza, często w grubej panierce np kalmary, w górach i na płaskowyżu, dużo wieprzowiny, baraniny, wołowiny, dziczyzny. Używa się także mięsa młodych kóz, co jest specjalnością z okolic Malagi. Jadane są też zupy zarówno na ciepło jak i na zimno (nieśmiertelne gazpacho, ale też salmorejo, ajo blanco). Hiszpanie wyrabiają pyszne pasztety z fois gras czy przepiórek. Tradycyjna kuchnia hiszpańska jest na mój gust trochę ciężka, ale nowoczesna w niczym nie ustępuje kuchni włoskiej i francuskiej, potrafi być naprawdę finezyjna. No i do tego te ich wina, ale to temat na zupełnie nowy blog.

Nie jadamy z Andrzejem chleba (w każdym razie staramy się), w Hiszpanii dostępny jest pszenny, smaczny chleb w typie bagietki lub chleba włoskiego. Nie ma  chleba razowego. Ula przysłała mi adres bloga (mynewroots) z przepisem na bezglutenowy chleb, wypiekany bez żadnych środków spulchniających. Przepis miał tytuł "The life changing loaf of bread" i rzeczywiście to nie przesada. Bardzo lubię ten chleb, piekę jeden bochenek na tydzień i zjadam do końca. Jest smaczny nawet podeschnięty. Zabieram go wyjeżdżając na kilka dni z domu i zjadam na śniadanie w hotelu. Andrzej nie podziela mego entuzjazmu. Co ciekawe chłopak Uli, Kajetan nazywa go kompaktowym pokarmem dla papużek.
Pierwsze bochenki upiekłam ściśle wg przepisu, potem trochę go zmieniłam, zwłaszcza jeśli chodzi o czas wypiekania, bo lubię ciemniejszą i bardziej chrupiącą skórkę.

Chleb bezglutenowy

135g ziaren słonecznika
  90g siemienia lnianego
145g płatków owsianych
  50g otrębów owsianych
   90g orzechów włoskich
2 łyżki nasion chia (szałwii hiszpańskiej)
4 łyżki otrębów babki płesznik (psyllium) lub 3 łyżki otrębów i 3 łyżki nasion babki płesznik
1 czubata łyżeczka grubej soli
1 łyżeczka syropu klonowego lub miodu
3 łyżki oliwy z oliwek
500ml wody mineralnej


1. W misce mieszamy suche składniki, do odmierzonej ilości wody dodajemy syrop klonowy i olej. Wlewamy roztwór do miski z suchymi składnikami. Mieszamy ciasto ręką aż składniki się zlepią, potem jeszcze przez chwilę aby było pulchniejsze.
2. Małą formę do keksu (1/2 dużej formy) smarujemy olejem i wkładamy uformowany w dłoniach bochenek. Całą foremkę owijamy folią i zostawiamy w temperaturze pokojowej do następnego dnia, nie dłużej niż 24 godziny.
3. Ustawiamy temperaturę piekarnika na 170 st i pieczemy przez 40 min.
4. Wyjmujemy bochenek i pieczemy na ruszcie odwrócony "do góry nogami" jeszcze przez 60 min w temp 200 st.
Przed pokrojeniem musi wystygnąć.


poniedziałek, 24 marca 2014

Wolno pieczony udziec z mlecznego jagnięcia

Dzisiaj z domu, który na zimę wynajmujemy na południu Hiszpanii, wyjechali do Polski ostatni zaproszeni goście. Było im żal wyjeżdżać bo tu rozpoczęło się prawdziwe lato, bardzo dokładnie wymieszane z naszą późną wiosną. W dzień jest już bardzo ciepło ok. 25stC (to nasze lato), ale czasem wieje chłodny wiaterek (to z naszej wiosny), wieczory i noce są już ciepłe. Kwitną drzewa owocowe (tu zdjęcie sadu brzoskwiniowego pod Huelvą), strelicje, trawy ozdobne, lantany,zawilce, frezje, oczywiście nieśmiertelne bugenwille,rozmaryn i lawenda.





Muszę napisać choć parę słów o drzewach cytrusowych. W Andaluzji obsadza się ulice drzewkami pomarańczowymi. Owoce z nich są niejadalne, bardzo kwaśne, ale dojrzewając wyglądają na niewielkich drzewkach uroczo. Zaczynają kwitnąć z początkiem marca i wypełniają ulice niesamowitym wręcz zapachem, jest bardzo intensywny i bardzo przyjemny. Takie wrażenie robi na mnie tylko zapach lip w gorące letnie południe.
My też za tydzień wyruszamy w drogę powrotną do domu. Będzie ona nie taka prosta, bo najpierw 2 noce spędzimy w Toledo, a potem 9 nocy spędzimy na Teneryfie. Po powrocie do Madrytu wyruszymy w drogę powrotną przez Francję i Niemcy. Cieszę się, ale z drugiej strony żal mi wyjeżdżać. To bardzo piękny zakątek Europy. Staram się wykorzystać te ostatnie dni także pod względem kulinarnym. Dzisiaj upiekłam udziec z mlecznego jagnięcia. Myślę, że podobnie smakowałby upieczony udziec młodej owcy (o dobrą jagnięcinę, o mlecznej nie wspominam, u nas trudno-nie ma tradycji), ale wtedy trzeba by zwiększyć ilość wszystkich dodatków, bo udziec mlecznego jagnięcia waży do 2kg a młodej owcy więcej. Na szczęście proporcje nie są tu bardzo ścisłe.
Jeśli słowa o mlecznym jagnięciu czytasz moja przyjaciółko Beatko (wegetarianko) to wybacz mi, ale jestem niepoprawnie mięsożerna. Podziwiam Twoją determinację i co tu dużo gadać, zazdroszczę Ci, ale sama tak nie umiem.

Wolno pieczony udziec z mlecznego jagnięcia

udziec z jagnięcia,oczyszczony z błon i niepotrzebnego tłuszczu
1/2 szklanki oliwy z oliwek
2-3 ząbki czosnku
1 bardzo ostra papryczka np chilli birds eye (wg uznania)
pęczek świeżego tymianku
kilka gałązek świeżego rozmarynu
2 młode cukinie
1 bakłażan
1 por,tylko biała część
7-8 pomidorków śliwkowych
sól,pieprz ,liść laurowy,skórka cienko otarta z jednej cytryny



1.Siekamy skórkę cytryny, papryczkę, listki tymianku,rozmarynu (gałązek nie wyrzucamy), przeciskamy czosnek przez praskę i wszystko dodajemy do oliwy. Powinnyśmy otrzymać coś w rodzaju rzadkiego smarowidła. Tą miksturą smarujemy udziec, kładziemy na niego listek laurowy i zawijamy w folię spożywczą. Wkładamy go do lodówki na noc.
2. Następnego dnia na blaszkę, wyłożoną papierem do pieczenia, kładziemy pozostałe gałązki rozmarynu i tymianku a na nie udziec odwinięty z folii.
3. Mięso ma się piec wolno w niskiej temperaturze. Ja w najgrubszą jego część wbijam końcówkę termometru ( do połowy grubości mięsa, z dala od kości). Piekarnik ustawiam na temp 100 stC a czytnik termometru na 75 stC. To oznacza, że termometr zasygnalizuje kiedy temperatura wewnątrz udźca osiągnie 75 st, czyli stopień wypieczenia będzie medium. Jeśli nie macie termometru to piec trzeba "na oko". Tak czy inaczej trwa to ok. 3 godzin.
4. Po 1,5 godziny pieczenia na blachę z udźcem wykładam pokrojone w plastry cukinie i pora, ćwiartki pomidorków, kosteczki bakłażana, skrapiam kilkoma łyżkami wody i oliwy, i piekę dalej.
Mięso po upieczeniu jest miękkie i soczyste a warzywa lekko twardawe.



niedziela, 23 marca 2014

Batoniki energetyczne

Andrzej i ja staramy się jeść zgodnie z obecnie obowiązującymi standardami, a więc pięć razy dziennie, chudo, bez owoców za to z warzywami, bez glutenu i produktów mlecznych (oprócz jogurtów naturalnych), węglowodany tylko w 3 pierwszych posiłkach, bez cukru. Strasznie to wygląda ale niekoniecznie zawsze trzymamy się reguł.
Na siłownię chodzimy pięć razy w tygodniu, spędzamy tam po ok 2.5 godz (w tym 1 godz ćwiczeń kardio, a reszta to trening funkcjonalny, rozgrzewka, rozciąganie).
To tak z marszu podam przepis na batoniki energetyczne.
Znalazłam ten przepis w dodatku do Gazety Wyborczej w kąciku dla wegetarian. Najpierw zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem (autorstwa Joanny Szachowskiej-Tarkowskiej) i batoniki wyszły smaczne, ale potem trochę go zmieniłam i wydają mi się lepsze.

Batoniki energetyczne

10-11 suszonych fig
1/2 szklanki suszonej żurawiny(lub wiśni bez pestek)
1/2 szklanki suszonych daktyli bez pestek
1/2 szklanki rodzynek
1/2 szklanki migdałów bez skórki
1/2 szklanki łuskanego słonecznika
1/2 szklanki suszonych moreli
1/2 szklanki zmielonego siemienia lnianego
1/2 szklanki niemielonego siemienia lnianego



1. Wszystkie składniki, poza mielonym i niemielonym siemieniem lnianym, namoczyć w zimnej wodzie (1godz).
Odcedzić.
2. Z namoczonych owoców odłożyć garść żurawiny,migdałów(grubo posiekać), rodzynków,kilka moreli (grubo pokroić). 
3. Resztę owoców, pestki słonecznika,migdały dokładnie zmiksować,dodać oba rodzaje lnu i odłożone wcześniej owoce i grubo pokrojone migdały.Wszystko bardzo dokładnie wymieszać.
4. Masę wyłożyć na blaszkę wyłożoną folią do żywności, wyrównać powierzchnię i wstawić na noc do lodówki.
5. Po wyjęciu z blaszki pokroić na cienkie batoniki, ułożyć na talerzu i pozwolić przeschnąć. Suche też są smaczne.

Zabieram je ze sobą na siłownię w dni w które biegam. Natychmiast po biegu, jeszcze w szatni zjadam taki batonik aby uzupełnić straty energetyczne. Pasują też do kawy jako eko-ciasteczko.



Tatar z tuńczyka i pieczone makrele

Jestem dorosłą mamą 2 dorosłych córek. Nasza rodzina składa się z Was, Andrzeja i jego, też dorosłych, dwóch córek. Wszystkie dziewczyny posiadają przyległości, to ważne ze względu na różnice i przyzwyczajenia smakowe.
Jeśli chodzi o tą dorosłość to i Andrzej gdy zachodzi taka potrzeba jest dorosły (potrzeba zachodzi rzadko).
Co lubimy robić? Lubimy podróżować, jeść nowe rzeczy i te wypróbowane też, lubimy myśleć,że zdrowo się odżywiamy, czasem zjadamy coś zupełnie niezdrowego (to Andrzej) lub wypijamy (to ja).
Lubimy chodzić na siłownię i robimy to często bo 5 razy w tygodniu, nie tylko chodzimy, ale dajemy tam z siebie wszystko. To pomaga nam utrzymać w ryzach wagę, mimo różnych odstępstw w jedzeniu od tego co Pan Trener pozwala nam jeść.
Lubimy urządzać mieszkania, to razem i ogrody, to już tylko ja.
Od listopada do końca marca czas spędzamy w Hiszpanii,na południu.
To daje właściwie nieograniczone możliwości kulinarne. Tu cały rok są świeże, naprawdę dojrzałe warzywa i owoce. Nigdzie nie jadłam tak kremowych avocado, pachnących jak u nas w sierpniu pomidorów, papryki tak słodkiej że powinno się ją zaliczyć do owoców nie tylko ze względów botanicznych, łagodnej cebuli. No i owoce przede wszystkim cytrusy, które kupuję na targu, żeby zrobić dżemy, ananasy i banany z Wysp Kanaryjskich, truskawki, które są teraz tańsze niż u nas w szczycie sezonu. To nie te same truskawki, które za straszne pieniądze można kupić teraz na targowiskach w Polsce, te są pachnące i słodkie.
Mięso i ryby też występują w wielkiej obfitości odmian i rodzajów, tak samo rzecz się ma z mięczakami i skorupiakami,i z serami.
Naprawdę można przyrządzić wszystko co tylko wyobraźnia podpowie.
Ja na początek wybrałam tatar z tuńczyka i pieczone makrele.


Tatar z tuńczyka

ok. 500g polędwicy z tuńczyka
1 duża cebula
1 czerwona papryka
1 duże dojrzałe avocado
garść kaparów z zalewy
mały słoiczek anchovis w oleju
2 limonki
2 ostre papryczki (wg uznania)
kilka listków kolendry (wg uznania)
kilka łyżek oliwy z oliwek
pieprz




1. Drobno siekamy cebulę,paprykę,avocado,ostre papryczki i kapary. Kaparów można by nie siekać ale posiadanie w rodzinie osób im niechętnych zmusza mnie do tego.Posiekane są niewykrywalne.
2. Wyciskamy sok z limonki i mieszamy z nim warzywa.
3. Polędwicę z tuńczyka siekamy,a raczej zeskrobujemy mięso z włókienek którymi jest przerośnięte.To brzmi może trochę skomplikowanie ale jest łatwe i zeskrobane mięso właściwie nie wymaga siekania.
4. Siekamy drobno anchovis wyjęte ze słoiczka i mieszamy dokładnie z mięsem tuńczyka, dodajemy trochę oliwy. Solić nie trzeba bo anchovis są słone, można dodać pieprz.
5. Na talerzu układamy kilka liści porwanej sałaty lub rukoli a na niej, uformowane w lekko spłaszczone kule, porcje tatara. Kule formujemy rękoma zwilżonymi oliwą. Dekorujemy posiekanymi warzywami, ćwiartkami limonki i kolendrą (bezpośrednio przed podaniem możemy skropić mięso sokiem z limonki-nie wcześniej bo stwardnieje).
5. Podajemy z dobrą bagietką i białym wytrawnym winem.




Pieczone makrele z warzywami

3 duże, świeże makrele,oczyszczone
1 limonka,pokrojona w plastry
1 duża cebula,grubo posiekana
1/2 dużej słodkiej papryki,pokrojona w paski
300-400g pomidorków koktajlowych
2-3 ząbki czosnku w łupinkach
1/2 kieliszka białego wytrawnego wina
szczypta ziół prowansalskich
sól, pieprz
kilka łyżek oliwy z oliwek



1. Rozgrzać piekarnik do 200stC. Wyłożyć brytfankę papierem do pieczenia.Na papier wylać 2-3 łyżki oliwy i wyłożyć pomidorki,paprykę,cebulę i ząbki czosnku.Posypać ziołami,pieprzem,posolić dodać wino i skropić oliwą.
Brzegi papieru zwinąć ale niezbyt ściśle. Piec ok 35-45 minut.Warzywa mają być upieczone ale nie mogą się rozpadać.
2. Ryby natrzeć wewnątrz  solą, włożyć plasterki limonki,posypać ziołami,zawinąć w papier do pieczenia i piec na blasze ok 30 min.
3. Warzywa wyłożyć na talerz,wycisnąć na nie upieczony czosnek, na warzywach ułożyć makrele.
4. Można podawać z białym wytrawnym winem, lub z piwem i białym pieczywem.