Dzień 3
Kolejny
dzień wędrówki po wyspie. Rano po śniadaniu w Paradorze poszliśmy na
zaplanowany wieczorem poprzedniego dnia spacer wokół Los Roques de Garcia. Przewodniki planują go na 2 godziny. My
odpoczywając po drodze, przeszliśmy trasę w 1,5 godziny. Było bardzo pięknie, bo
niewiele osób wybrało się tą drogą. Początkowo trasa prowadzi po równym
terenie, potem schodzi dość ostro w dół i aby dostać się na parking , trzeba
pokonać krótki fragment trasy stromo pod górę.
Pogoda była
piękna, więc zdjęcia wyszły super.
Następnym
etapem podróży była miejscowość La Caleta, ale nie mogliśmy dostać się do niej
najkrótszą drogą, bo część niej była zamknięta z uwagi na odbywający się wyścig
motocyklowy. Musieliśmy objechać wyspę w przeciwnym kierunku. Po drodze
podziwialiśmy widoki na Pico El Teide z drugiej strony wyspy. Z obu stron drogi
rosły duże kępy maczków kalifornijskich w bardzo żywym, pomarańczowym i żółtym
kolorze.
La Caleta
okazała się małą miejscowością z dużą ilością rybnych restauracji. W jednej z
nich(La Masia del Mar y Piscis) zjedliśmy krewetki podawane w awokado z sosem
majonezowo-pomidorowym z dodatkiem whisky. Andrzej uwiecznił danie na zdjęciu.
Jak na mój gust trochę to za ozdobne,
ale w smaku wyborne.
Na drugie, oboje zamówiliśmy smażony filet z grupera ,
sałatkę i ziemniaki po kanaryjsku. Wszystko było smaczne. Zaciekawiły mnie te
ziemniaki, bo niby ugotowane w mundurkach, ale skórka pokryta warstewką soli,
jakby odparowano wodę w której się gotowały.
Po obiedzie
postanowiliśmy odnaleźć nasz hotel. Okazało się, że to hotel Vinci. Ten jednak
bardzo różni się od poprzedniego. Andrzej twierdzi, że to dlatego, że tu nie
przyjmują wycieczek, tylko gości indywidualnych. Może. Usytuowany jest na
wysokim brzegu w miejscowości Costa Adeje.
Miejscowość przypomina Sopot, tylko taki ze 30 razy większy. Pełno tu turystów,
mimo że to nie sezon. Pełne restauracje, plaże, w każdej restauracji gra
muzyka, dyskoteki na plażach. Nie bardzo wiem jak tu można odpocząć. Z
Costa Adeje przez Las Americas, aż do Los Cristianos
można przejść brzegiem morza po promenadzie, to ok. 16 km. Zrobiliśmy część
takiego spaceru przed kolacją. Nie
opisuję tego posiłku, bo w hotelu był bufet i Andrzej nie wychodził z działu ze
słodyczami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz