To
już ostatni weekend festiwalowy. Postanowiliśmy,że do Jerez
będziemy dojeżdżać z odleglego ok. 30km Kadyksu. Zatrzymaliśmy
się w Paradorze o nazwie Atlantico. Wcześniej, w kwietniowych
zapiskach z powrotu do domu, z ubiegłorocznego zimowania, pisałam o
idei tworzenia Paradorów więc nie będę tu wracać do tych
informacji.
Hotel
Atlantico to nowoczesny Parador, mieści się w budynku pełnym
światła i przestrzeni. Usytuowany jest na końcu atlantyckiej
promenady, na starym mieście, otoczony okazałymi, zabytkowymi
budynkami, dziś mieszczącymi fakultety uniwersytetu i kluby
tenisowe. Pokoje
oknami zwrócone są na Atlantyk, a właściwie Zatokę Kadyksu.
Miasto
nie jest wielkie bo tylko 150-tysięczne. Ma przepiękną starówkę. Jest
podobno najstarszym miastem Zachodu. Założyli je 3000 lat temu
Fenicjanie. Jego biała zabudowa pięknie współgra z turkusem wód
zatoki i zielenią parków.
Spędziliśmy
tu dwa dni, codziennie dojeżdżając do teatru na kolejne
festiwalowe przedstawienia. Pogoda była słoneczna, ale wiał silny
wiatr Lewanter (Levante). To
ciepły wiatr wiejący z Morza Śródziemnego na Atlantyk, czasem
przynosi z Sahary drobiny piasku, tak było i tym razem. Stoliki w
barkach na promenadzie były nim pokryte.
Kadyks
jest biały, słoneczny, pełen zabytków, ale turystów tu mało,
można się delektować jego atmosferą bez tłumów. Najbardziej
lubię targowisko miejskie w Kadyksie. Zbudowane na planie
czworoboku, otwarte w środku, w podcieniach kolumnady mieszczą się
stoiska i barki. Kiedy
nacieszymy oczy obfitością owoców, warzyw, najprzeróżniejszych
stworzeń morskich i innych produktów możemy posilić się
otwieranymi na miejscu ostrygami, kolczastymi jeżowcami, kawałkiem
suszonej szynki, sera payoyo (rasa andaluzyjskich kóz),tortilli i
popić to wszystko kieliszkiem sherry lub wina. Targowisko
otwarte jest od 8 rano (wcześniej jest ciemno) do 14, po tej
godzinie wszyscy spieszą się na pierwszy popołudniowy posiłek. W
bocznych uliczkach starego miasta jest mnóstwo, barków, restauracji
i knajpek. Posiłek
kończy zawsze kawa, nigdzie (no może poza Włochami) nie piłam tak
aromatycznej i mocnej kawy.
Bardzo
blisko Kadyksu położone jest małe miasteczko Puerto de Santa
Maria, stąd z błogosławieństwem Królów Katolickich wyruszał na
podbój Nowego Świata Krzysztof Kolumb. Kadyks
po odkryciach Kolumba stał się jednym z najzamożniejszych miast
ówczesnej Europy. Przez bardzo długi czas miał wyłączność na
handel z Nowym Światem. Przez Kadyks trafiło do Europy kakao i
czekolada, nowe warzywa i owoce.
Pierwsza
nauczycielka języka hiszpańskiego Małgosi, pani Manuela pochodziła
z Kadyksu. Wyszła za mąż za Polaka i zamieszkała w Polsce. Pani
Manuela jest bardzo optymistycznie nastawioną osobą, ale czasem
skarżyła się na brak światła i słońca przez prawie połowę
roku w Polsce. Teraz w pełni ją rozumiem.
Wracamy
do festiwalu. Oba ostatnie koncerty obejrzeliśmy w teatrze
Villamarta. Pierwszego wieczoru oglądaliśmy Ballet Flamenco de
Andalucia. Ten
zespół znamy z poprzednich lat. To młodzi tancerze, których
sztuka podparta jest solidnym klasycznym wykształceniem baletowym. Mieliśmy
okazję rozmawiać z jednym z solistów, bo spotkaliśmy kilka osób
z baletu w restauracji "La Carbona". Było to bardzo miłe
bo chętnie odpowiadali na nasze pytania, nie czuło się żadnego
dystansu. Widać
nie tylko my podziwialiśmy ich talenty bo ze stolika obok, który
zajmowali Hiszpanie, na stół tancerzy została zamówiona butelka
wina.
Drugiego
wieczoru oglądaliśmy Pastorę Galvan wraz z zaproszonymi przez nią
gośćmi. W jej wykonaniu obejrzeliśmy bardzo tradycyjny taniec. Widownia
odbierała bardzo entuzjastycznie występ artystki. Wcielała się
ona w różne znane postaci ze świata flamenco. Wraz
z nią wystąpił jej ojciec. Starszy pan swoim tańcem wzbudził
ogromny aplauz widowni. Kłaniając
się widowni i słysząc jej entuzjazm artysta rozpłakał się ze
wzruszenia. W
tym przedstawieniu najbardziej podobali mi się śpiewacy.
Dysponowali wspaniałymi głosami.
Podsumowując
wszystkie koncerty tegorocznego festiwalu (oczywiście te obejrzane
przez nas) najbardziej podobały mi się występy artystów
tańczących nowoczesny rodzaj tańca : Rubena Olmo i Israela
Galvana, w tej kolejności. W
przyszłym roku na pewno przyjedziemy tu znowu.
Wracając
na parking po przedstawieniu, w centrum miasta, w ogródku
restauracji widzieliśmy starszego mężczyznę grającego na gitarze
klasycznej i drugiego śpiewającego. Przechodząca obok dziewczyna
odłożyła na stolik torebkę i wykonała parę charakterystycznych
dla flamenco kroków. Dołączył do niej mężczyzna w średnim
wieku, potańczyli chwilę ( bardzo dobrze to robili) po czym
rozeszli się każde w swoją stronę. Ta
scenka dobrze oddaje charakter i temperament mieszkańców Andaluzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz