niedziela, 15 marca 2015

Jerez de la Frontera III

To już ostatni weekend festiwalowy. Postanowiliśmy,że do Jerez będziemy dojeżdżać z odleglego ok. 30km Kadyksu. Zatrzymaliśmy się w Paradorze o nazwie Atlantico. Wcześniej, w kwietniowych zapiskach z powrotu do domu, z ubiegłorocznego zimowania, pisałam o idei tworzenia Paradorów więc nie będę tu wracać do tych informacji.




Hotel Atlantico to nowoczesny Parador, mieści się w budynku pełnym światła i przestrzeni. Usytuowany jest na końcu atlantyckiej promenady, na starym mieście, otoczony okazałymi, zabytkowymi budynkami, dziś mieszczącymi fakultety uniwersytetu i kluby tenisowe. Pokoje oknami zwrócone są na Atlantyk, a właściwie Zatokę Kadyksu.
Miasto nie jest wielkie bo tylko 150-tysięczne. Ma przepiękną starówkę. Jest podobno najstarszym miastem Zachodu. Założyli je 3000 lat temu Fenicjanie. Jego biała zabudowa pięknie współgra z turkusem wód zatoki i zielenią parków.
Spędziliśmy tu dwa dni, codziennie dojeżdżając do teatru na kolejne festiwalowe przedstawienia. Pogoda była słoneczna, ale wiał silny wiatr Lewanter (Levante). To ciepły wiatr wiejący z Morza Śródziemnego na Atlantyk, czasem przynosi z Sahary drobiny piasku, tak było i tym razem. Stoliki w barkach na promenadzie były nim pokryte.
Kadyks jest biały, słoneczny, pełen zabytków, ale turystów tu mało, można się delektować jego atmosferą bez tłumów. Najbardziej lubię targowisko miejskie w Kadyksie. Zbudowane na planie czworoboku, otwarte w środku, w podcieniach kolumnady mieszczą się stoiska i barki. Kiedy nacieszymy oczy obfitością owoców, warzyw, najprzeróżniejszych stworzeń morskich i innych produktów możemy posilić się otwieranymi na miejscu ostrygami, kolczastymi jeżowcami, kawałkiem suszonej szynki, sera payoyo (rasa andaluzyjskich kóz),tortilli i popić to wszystko kieliszkiem sherry lub wina. Targowisko otwarte jest od 8 rano (wcześniej jest ciemno) do 14, po tej godzinie wszyscy spieszą się na pierwszy popołudniowy posiłek. W bocznych uliczkach starego miasta jest mnóstwo, barków, restauracji i knajpek. Posiłek kończy zawsze kawa, nigdzie (no może poza Włochami) nie piłam tak aromatycznej i mocnej kawy.















Bardzo blisko Kadyksu położone jest małe miasteczko Puerto de Santa Maria, stąd z błogosławieństwem Królów Katolickich wyruszał na podbój Nowego Świata Krzysztof Kolumb. Kadyks po odkryciach Kolumba stał się jednym z najzamożniejszych miast ówczesnej Europy. Przez bardzo długi czas miał wyłączność na handel z Nowym Światem. Przez Kadyks trafiło do Europy kakao i czekolada, nowe warzywa i owoce.
Pierwsza nauczycielka języka hiszpańskiego Małgosi, pani Manuela pochodziła z Kadyksu. Wyszła za mąż za Polaka i zamieszkała w Polsce. Pani Manuela jest bardzo optymistycznie nastawioną osobą, ale czasem skarżyła się na brak światła i słońca przez prawie połowę roku w Polsce. Teraz w pełni ją rozumiem.
Wracamy do festiwalu. Oba ostatnie koncerty obejrzeliśmy w teatrze Villamarta. Pierwszego wieczoru oglądaliśmy Ballet Flamenco de Andalucia. Ten zespół znamy z poprzednich lat. To młodzi tancerze, których sztuka podparta jest solidnym klasycznym wykształceniem baletowym. Mieliśmy okazję rozmawiać z jednym z solistów, bo spotkaliśmy kilka osób z baletu w restauracji "La Carbona". Było to bardzo miłe bo chętnie odpowiadali na nasze pytania, nie czuło się żadnego dystansu. Widać nie tylko my podziwialiśmy ich talenty bo ze stolika obok, który zajmowali Hiszpanie, na stół tancerzy została zamówiona butelka wina.







Drugiego wieczoru oglądaliśmy Pastorę Galvan wraz z zaproszonymi przez nią gośćmi. W jej wykonaniu obejrzeliśmy bardzo tradycyjny taniec. Widownia odbierała bardzo entuzjastycznie występ artystki. Wcielała się ona w różne znane postaci ze świata flamenco. Wraz z nią wystąpił jej ojciec. Starszy pan swoim tańcem wzbudził ogromny aplauz widowni. Kłaniając się widowni i słysząc jej entuzjazm artysta rozpłakał się ze wzruszenia. W tym przedstawieniu najbardziej podobali mi się śpiewacy. Dysponowali wspaniałymi głosami.
Podsumowując wszystkie koncerty tegorocznego festiwalu (oczywiście te obejrzane przez nas) najbardziej podobały mi się występy artystów tańczących nowoczesny rodzaj tańca : Rubena Olmo i Israela Galvana, w tej kolejności. W przyszłym roku na pewno przyjedziemy tu znowu.
Wracając na parking po przedstawieniu, w centrum miasta, w ogródku restauracji widzieliśmy starszego mężczyznę grającego na gitarze klasycznej i drugiego śpiewającego. Przechodząca obok dziewczyna odłożyła na stolik torebkę i wykonała parę charakterystycznych dla flamenco kroków. Dołączył do niej mężczyzna w średnim wieku, potańczyli chwilę ( bardzo dobrze to robili) po czym rozeszli się każde w swoją stronę. Ta scenka dobrze oddaje charakter i temperament mieszkańców Andaluzji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz