niedziela, 3 maja 2015

Lemon Liquor / Cytrynowa nalewka aptekar

Spending winters in Andalusia and having access to all these citrus fruits, it would be a sin not to try to make it. I made limoncello from lemon zest (suprisingly tasty!), red, bitter liquor from orange zest and polish cherries (also pretty good!), so I also had to try this recipe.


At the beginning, the liquor doesn't look too promising.

You will need:
1 kg of lemons,
0.5l vodka, 
0.5l  of milk 3.2%

Wash the lemons, and peel the yellow and white skin off. Cut the lemons into thin slices and remove the stones. Place the slices and yellow skin in a jar, add milk and gradually add the vodka. Shake well.

The content of the jar will look like cottage cheese. Set aside in a cool, dark place for a month and shake everyday.




Zawsze fascynowała mnie ta nalewka, może dlatego że sama jestem przedstawicielką tego zawodu. Spędzając zimę w Andaluzji i mając dostęp do cytrusów "prosto z drzewa" niczym nie konserwowanych, byłoby grzechem nie spróbować. Robiłam już "limoncello" na skórkach tutejszych cytryn (wyszło nadspodziewanie dobrze), nalewkę "czerwoną gorzką" na polskich wiśniach i skórkach z pomarańczy (też bardzo smaczna), kolej więc na tę trochę dziwną nalewkę aptekarzy.
Dziwną bo na początku nie wygląda zbyt zachęcająco.
Na nalewkę użyłam 1 kg cytryn, 0.5l spirytusu, 0.5l mleka 3.2%
Cytryny umyłam i obrałam z żółtej skórki obieraczką do jarzyn, białą skórkę (albedo) skroiłam z owoców nożem. Obrane cytryny pokroiłam w cienkie plasterki, usunęłam z nich pestki.
Plasterki owoców i żółtą skórkę umieściłam w słoju, zalałam mlekiem, do którego małymi porcjami wlałam spirytus. Zawartość dobrze wstrząsnęłam.
W słoju powstał mało apetyczny "twarożek" cytrynowy. Słój odstawiłam w chłodne, ciemne miejsce na miesiąc. Codziennie wstrząsałam jego zawartością.



WSTĘPNE ZAPISKI KONSUMENTA
Na razie wygląda to dziwnie.... :-(
Po upływie miesiąca zawartość słoja wylałam na sitko wyłożone kilkoma warstwami gazy. To co pozostało na sitku (zmacerowane plasterki cyrtyn, skórki i "twarożek") wyrzuciłam. Przesącz porcjami przelewałam przez lejek wyłożony białym filtrem do kawy, do butelek. Efekt możecie podziwiać na zdjeciach. Co dziwi w smaku nalewka jest słodka, mimo że nie dodałam do niej cukru. Jest to pewnie skutek zawartości laktozy w mleku.
Jest smaczna zwłaszcza podawana z zamrażalnika. Ciekawa jestem jak będzie się zmieniał jej smak podczas przechowywania. 

Podobno jest gotowa do spożycia zaraz po przefiltrowaniu, według mnie jednak powinna postać kilka miesięcy, aby zatarł się w niej wyraźny smak alkoholu.

2 komentarze:

  1. Jak już minie te "kilka miesięcy" to zgłaszam się na ochotnika, żeby popróbować, czy ten smak alkoholu jest nadal wyraźny.. czy może mniej wyraźny... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, właśnie mija....buteleczka stoi w lodówce i czeka :-))

    OdpowiedzUsuń